„Bycie rodzicem to praca na pełen etat – i to czasem niejeden.” – to nie tylko pusty slogan, ale hasło, z którym może identyfikować się niemal każda mama. Od roli rodzica nie ma urlopu, nie ma też zwolnień chorobowych, ani jakiejkolwiek innej ucieczki. Z kolei równowaga życiowa to… zaplanowany brak równowagi. Nie da się zrobić wszystkiego na raz. Nie oznacza to jednak, że trzeba rezygnować z każdej rzeczy, która daje wytchnienie, radość czy satysfakcję. 

Mama i lajki  

Niewiele jest w Internecie blogów, które nie pokazują wyłącznie idealizowanego obrazu macierzyństwa. Podobnie reklamy: matki w nich od razu zalewa miłość do dziecka – czystego, uśmiechniętego, w zawsze posprzątanym domu. Do tego dochodzą poradniki dla rodziców, które pisane są często w innych, niż polskie warunkach, opisując czasem sprzeczne ze sobą metody, których nikt nie weryfikuje. Młoda mama jeszcze w ciąży zasypywana jest historiami od swoich teściowych, własnych matek i ciotek o tym, że ich dzieci przesypiały noce, nigdy nie płakały i zawsze siedziały w kąciku cicho się bawiąc. No i to karmienie piersią – takie proste, naturalne, po porodzie pójdzie jak z płatka.

Tymczasem poród nie zawsze odbywa się zgodnie z planem, pozostawiając zarówno fizyczne, jak i emocjonalne blizny. Miłości do dziecka czasami trzeba się nauczyć. Ojcowie nie zawsze od razu potrafią odnaleźć się w nowej sytuacji, więc w związku mogą pojawić się konflikty. Rodzicielstwo właśnie się rodzi – droga jest długa, a na niej dużo wyzwań.

Mama jednak nie poddaje się. Stawia sobie wysoko poprzeczkę. Uzbrojona w wiedzę z poradników stara się sprostać wymaganiom, ideałom, teoriom, a jednocześnie coraz bardziej narasta w niej lęk, poczucie winy, brak wiary w siebie i w swoje kompetencje, możliwości i intuicje.  Nie ufa sobie, tylko innym. Staje się bezradna właśnie dlatego, że słucha rad. 

Niepełny kadr

Jednak im bardziej wymagające dzieci, sytuacje, tym coraz częściej mama odczuwa to, co schowane jest poza kadrem: nieprzespane noce, łzy wylewane pod prysznicem, czasem walkę o spacer, z bólem lub wyrzutami sumienia. Tak, jak w wymarzonej pracy, w której na początku pracownik pełen jest entuzjazmu i świeżych pomysłów, pojawia się stres, walka o poranne wstawanie z łóżka, tęsknota za wolnością i pytania, czy to wszystko ma sens. Jednak z rodzicielstwa, w przeciwieństwie do kariery zawodowej, nie można tak po prostu zrezygnować.

Teoria ograniczonych zasobów

Coraz częściej psychologowie powołują się na teorię ograniczonych zasobów. Mówi ona o tym, że człowiek poprzez swoje codzienne działania rozwija w sobie energię życiową, którą potem może przeznaczyć na pracę. Także bycie mamą wymaga wyhamowania, krótkiej przerwy, czasu na swoje pasje czy odpoczynek. Pozwala to na zregenerowanie sił fizycznych, ale też zadbanie o higienę psychiczną, niezbędną do codziennej pracy. Do zasobów*, o które można próbować zadbać (według potrzeb mamy na danym etapie jej drogi) należą:

  • Ciało, o które można zadbać, tak jak lubi mama – w efekcie ma się fizyczną siłę i zdrowie do działania;
  • Stan emocjonalny i psychiczny, które można poprawić np. poprzez odpoczynek, tworzenie relacji z bliskimi – pozwala to na powiększenie zasobów psychicznych: empatii czy wytrwałości;
  • Rozwój intelektualny poprzez czytanie ciekawych książek czy oglądanie inspirujących filmów, przez kursy i warsztaty – daje to kompetencje do dalszego rozwoju;
  • Duchowość, praktykowana przez medytację, modlitwę – pozwala to uwierzyć w misję i sens działania;
  • Zadbanie o swoje wewnętrzne „ja”, zdefiniowanie siebie – dzięki temu łatwiej jest znaleźć szczęście w działaniu, a nie tylko kierować się ambicjami i dążeniem do ideału.

Dbanie o własne zasoby jest niezbędne zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym. Zaniedbanie swoich zasobów może być pierwszym krokiem ku wypaleniu rodzicielskiemu

Konsekwencje wypalenia

Wypalenie rodzicielskie niczym nie różni się w swoich konsekwencjach od zawodowego. Coraz trudniej jest się dobudzić lub zasnąć. Pojawiają się pierwsze fizyczne symptomy wzmożonego napięcia: bóle głowy i mięśni. Do tego dochodzi wyczerpanie emocjonalne, m.in. większy niż zazwyczaj brak cierpliwości, czasem strach na myśl o kolejnych wyzwaniach macierzyńskich. Gdy oddaje się siebie po trochu, w pewnym momencie nic już nie zostaje.

Wypalenie jest stanem, w którym mama rozdała więcej zasobów fizycznych, emocjonalnych, psychicznych, niż w sobie zgromadziła. To uwaga, troska, bycie dla innych, dyspozycyjność, cierpliwość, uwaga, empatia i wiele podobnych darów, którymi obdarza innych – a na które trzeba mieć przecież siły!

Przyczyną wypalenia może być też fakt, że mama postrzega siebie jako osobę niezastąpioną, która bierze na siebie odpowiedzialność za wszystko i wszystkich. Jednak żeby dawać, trzeba także zadbać o siebie, wyznaczyć swoje granice i przyznać sobie prawo do odpoczynku, wolnego czasu, troski o własne zdrowie i potrzeby budowania relacji na własnych zasadach. 

Wypaleniu zapobiega dbanie o budowanie balansu. W każdym momencie życia może być do niego potrzebne coś innego – jedne potrzeby się wyostrzają, inne bledną. Warto wsłuchać się w siebie, a nie słuchać porad. Pomocne może być pobycie samej ze sobą w ciszy, w wygodnym fotelu i odpowiedzenie sobie na kilka pytań:

  • Co jest takiego we mnie, że odkładam odpoczynek? 
  • Co nie pozwala mi odpocząć czy zrelaksować się?
  • Czego potrzebuję, żeby zadbać o siebie?
  • Co mnie hamuje przed napełnieniem swoich zbiorników?
  • Co się stanie, jeśli nie zatroszczę się o siebie?
  • Co się wydarzy, jak znajdę czas dla siebie?
  • Jaka cząstka mnie woła teraz o uwagę?
  • Czego potrzebuję, żeby zrobić pierwszy krok dla siebie?

Odpowiedź na te pytania może pomóc pokonać barierę, która stoi między mamą, a realizacją jej osobistych potrzeb.

Wyrozumiałość także dla siebie

Dziecko jest często bardziej wyrozumiałe, niż się mamie wydaje. Może się ona przełamać i poprosić o pomoc innych. To najlepsze, co można dla siebie i dla dziecka w tej sytuacji zrobić. Najtrudniejsze bowiem jest oddalenie utrwalonego wizerunku mamy „idealnej” i skierowanie myślenia na inne tory.

Idealna mama to nie taka, która codziennie ze sztucznym uśmiechem odznacza kolejne zadania z wykreowanej przez innych listy, ale ufająca sobie i z troską patrząca także na siebie – nawet, jeśli daleko jej do kadru, którym można by pochwalić się znajomym.

 

Droga Mamo, jeśli czujesz, że Twoja równowaga zaczęła się chwiać, zapraszam Cię na bezpłatną sesję konsultacyjną, indywidualną. Natomiast jeśli wolisz poczuć wspólnotę kobiet i pochylić się nad tym tematem w kręgu kobiet, z całego serca zapraszam na specjalnie temu tematowi dedykowane spotkanie w gronie innych mam- już 7 marca 2020 – Do Działa, Mamo, Złap równowagę! (szczegóły w zakładce strefa coacha oraz na fb)

Zapraszam do kontaktu! 

Do zobaczenia,

Magda – coach i mama.

Źródło:

*Raz się żyje, Małgorzata Rybak, Ks. Jarosław Szymczak